Czeszka w Burgerze
Napotkałem na kursie dla cudzoziemców
w samym środku Londynu
Czeszkę po farmacji poza nami
reszta to była fala z Ameryki
Południowej para podstarzałych Chińczyków
zabłąkana Japonka studentka
malarstwa najbardziej chyba taktowna
jakby oszołomiona.
Kurs był najtańszy z możliwych na ulicy.
Ulica była w środku miasta.
Zapytałem co tutaj robi odparła
przyjechałam nauczyć się języka
pracuję w King Burgerze
w tym który widujesz na internecie
z neonową reklamą Tedeka.
Do pracy dojeżdżam autobusem
metro jest zbyt drogie.
Powiedziałem to musi być męka.
Dojeżdżać z czwartej strefy.
W domu i w pracy sami emigranci.
Była wyraźnie przybita.
Odparłem: więc wyjedz na prowincję
jeśli Ci na tym zależy .
Jednak nie podchwyciła.
Najśmieszniejsze jednak kiedy
dowiedziałem się od pastora z Brazylii
co twierdził że między nami za szybko.
Kręcąc głową z wyraźną dezaprobatą.
Chodziło o brzydką poręczna kochankę
była niewysoka i gdyby groziła jej
deportacja mógłbym ukryć ją w walizce.
Przed urzędem imigracyjnym.
Na tamte czasy zrobiłbym to.
Wywierciwszy uprzednio dziurki na słomkę
Dowiedziałem się więc od pastora z Brazylii
że lektor (O! Zgrozo) także jest Czechem.
Sami Czesi stwierdziłem ale lektor
za cholerę nie chciał się przyznać
że jest Czechem jakby to było
grubym nietaktem czyżby im wyznał:
bo nie odróżniali Luwru od Westminsteru?
Cała Europa w jednym mieście.
A najwięcej Czechów zdaję się
Opublikuj komentarz